środa, 4 lutego 2015

Folkowa dusza (Witajcie na blogu!)


Szybkim słowem wstępu - jest to już drugi blog przeze mnie założony. Poprzedni mieścił się na platformie Wordpress i praktycznie nie zdobyłem tam czytelników (może dlatego, że twórczość była słaba idioto?). Założyłem jednak inaczej. Z tego oraz wielu innych powodów, przeniosłem się na Bloggera od Google i tu zamierzam dalej pisać. Koniec wstępu.
Przejdźmy więc do tego o czym napisać chciałem - o muzyce, która zawsze w mej duszy grała i grać będzie. O muzyce, która podrywa mnie do tańca mimo tego, że nogi mam wykręcone w taki sposób, bym nie mógł tańcować. O muzyce, która... dobra, koniec tych zbędnych sformułowań na wstępie. Będę mówić dziś o folku. 
Folk wiele twarzy ma, można bowiem do tego gatunku zaliczyć wszelkie utwory, które swe pochodzenie i klimat zawdzięczają klasycznej muzyce ludowej granej na wsiach i w innych miejscach. Mamy więc folk polski, irlandzki czy celtycki, rosyjski, ukraiński, węgierski i tak dalej, i tak dalej. Nic ciekawego można by powiedzieć, prawda? A jednak mimo prostych, wręcz momentami prymitywnych instrumentów, które w muzyce tej grają pierwsze skrzypce czy też zostają w tle, energiczny (i nie tylko) folk działa na większość, tak jak na mnie. 

I zamiast sypać tu pustymi twierdzeniami, chciałbym z miejsca zaproponować wam kilka wykonawców, których ja osobiście najbardziej lubię. W końcu to na przykładzie, a nie potoku pustych słów najlepiej pokazuje się wyższość takich kompozycji nad Skrillex'ami i innymi Miley Cyrus'ami, prawda? 


Folk Celtycki/Irlandzki

Od folku celtyckiego zacznę, ponieważ to właśnie on wprowadził mnie do świata muzyki tego typu.Wszystko tak naprawdę zaczęło się od ścieżki dźwiękowej, która używana była przez zespół Riverdance na swoich spektaklach. Poniżej macie wstawiony utwór, który otwiera całą płytę, jak i samo przedstawienie. Gorąco polecam odsłuchać, choć figuruje to niestety w formie filmu na YouTube. Jako, że dopiero zaczynam "przygodę" z tą platformą, chętnie wysłuchał bym porad, w jaki sposób wstawić do postu playlistę z platformy Spotify, tak, aby dało się je odsłuchać bezpośrednio z widoku bloga (jest to pewnie proste, więc niepotrzebnie się pytasz ułomie). Nie dość, że jakość samej muzyki będzie lepsza, to nie zabierze to tyle miejsca, a sam tekst nie będzie w całokształcie wyglądał niczym playlista na YouTube. 


Potem znalazłem, w właściwie polecono mi odsłuchać kilka utworów autorstwa "The High Kings", które miały mnie ponoć w pełni zadowolić. Podszedłem do tego z lekkim dystansem, jednak ostatecznie sprawdziłem muzykę królów i nie zawiodłem się ani trochę. Jest to trochę inny typ folku irlandzkiego, nie tak surowy jak utwór wcześnie. To, że posiada wokal poza samą muzyką mówi chyba samo za siebie. Tak jak poprzednio, wyląduje tutaj tylko jeden utwór, a po więcej zapraszam albo na YouTube'a lub Spotify'a. 


I na zwieńczenie listy folku z zielonych wybrzeży Irlandii, zaproponuję wam muzykę pewnego wykonawcy, o którym mogliście gdzieś zasłyszeć. W tym przypadku będą to utwory bez wokalu, bardziej nastrojowe i bardziej... celtyckie. Zapraszam na kanał tego oto jegomościa jak i na jego Spotify'ową playlistę. 


I na tym zakończę część o tym odłamie Folku, co nie oznacza oczywiście, że w swoim krótkim życiu usłyszałem muzykę od tylko trzech wykonawców i śmiem jeszcze twierdzić, że się co nieco w tym temacie orientuję. Stwierdziłem po prostu, że nie ma większego sensu robić z pierwszego postu jednej wielkiej playlisty, bo wiem, że większości nie będzie chciało się tego czytać i słuchać. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, co jeszcze polecam odsłuchać, niech napisze w komentarzu, a chętnie podzielę się z nim propozycjami. 


Folk Polski/Słowiański

Wszyscy, którzy to czytają, są polakami (zapomniałeś chyba o tych, co polskiego się nauczyli), więc teraz przyznajcie się, ilu z was odsłuchało jakikolwiek utwór, który byłby robiony na bazie naszego rodzimego folkloru (poza "My Słowianie"). Niestety polski folk nie jest aż tak popularny jak Irlandzki, choć moim skromnym zdaniem jest od niego dużo, ale to dużo lepszy. Posłuchajcie więc na sam początek utworu, za który ksiądz z waszej parafii będzie przeprowadzać na was egzorcyzmy cytując najpotężniejsze wersety z pisma świętego. Myślę jednak, że dla samej atmosfery warto zasmakować w "Czarodzielnicy" od Żywiołaka. 


Jeśli już wysłuchaliście, proponuję coś mniej upiornego lecz od tego samego wykonawcy. Będzie to utwór o tym, jak Polska (raczej pewni Polacy), potrafi być zacofana. Nie wiem jak wy, ale jeśli wy też nie potraficie zdzierżyć wszystkich tych rap-podobnym piosenek bardzo starających się odwzorowywać to, co powstaje za oceanem, to radzę wysłuchać tego utworu. Biadolenie w "Pogaństwie", jest o wiele bardziej stylowe. 


Na sam koniec, utwór pochodzący również ze stajni Żywiołaka. Nie ma sensu dużo o tym pisać, trzeba tego zwyczajnie posłuchać. Folk polski autorstwa tego akurat wykonawcy raczej nie należy do muzyki, przy której można się w jakikolwiek sposób nudzić. "Epopeja Wandalska" tylko to potwierdza. 


Dlaczego do postu wstawiłem utwory od zaledwie jednego wykonawcy? Mógłbym zwalić to na to, że w naszym kraju większym zainteresowaniem cieszy się mainstream wyeksploatowany jak kurtyzana nadmorska lub disco polo, więc nie ma z czego wybierać. Powiem jednak prawdę - mimo, iż o Słowianach bardzo dużo swego czasu czytałem, nigdy nie interesowałem się muzyką osadzoną w takim klimacie, dlatego też znam właściwie tylko jednego wykonawcę. Teraz wiem, co straciłem, więc pewnie niedługo będę mógł sypać wieloma propozycjami. 

Dlaczego w ogóle postanowiłem, że na sam początek udostępnię tak długi post? Co prawda nie miałem zamiaru pisać o sobie wypracowania, bo uważam, że to co piszę powinno przemawiać za mnie, ale mimo wszystko, dlaczego? Ano jak zwykle, nie zależało to ode mnie. 

Dziś w mej szkole zawitał pewien zespół z Ukrainy, który obrał sobie za cel zebrać pieniądze na pomoc swemu krajowi. Aby ten cel zrealizować, objeżdżają szkoły które przywitają ich solą i chlebem, organizując koncerty charytatywne. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się niczego ciekawego, wręcz byłem nastawiony sceptycznie, chociaż wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że ich targetem będzie muzyka ludowa. Dziś przekonałem się, jak bardzo się myliłem...

Zaczęło się niepozornie, bo dwoma utworami religijnymi. Jak bardzo nie lubił bym Kościoła Katolickiego, to paradoksalnie chóralna muzyka sakralna oraz ta tematyce religijnej (również w wykonaniu chóru) zawsze mi się podobała i serwowała ciarki na całym ciele, więc byłem w miarę zadowolony. Dopiero później zaczęła się zabawa. Zespół zaczął grać skoczną muzykę, przy której oni [Ukraińcy] bawią się na weselach i wszelkich innych zabawach. Nie potrzeba było żadnej zachęty ze strony wykonawców (chodzi ci o równie klasyczne, co żenujące "Rączki w górę"?), by wkrótce większość obecnych na koncercie poderwało się ze swoich miejsc, i skacząc dookoła zaczęła się bawić. Ja oczywiście nie wstałem, bo jak to tak wstydu sobie narobić (trochę więcej dystansu do siebie), ale z wielkim uśmiechem na twarzy patrzyłem na tańcujących nastolatków, którzy naprawdę dobrze się bawili. 

Właśnie wtedy dopadła mnie refleksja na temat tego, jak folkowa muzyka oddziałuje na ludzi, a oddziałuje bardzo silnie. Sam po pierwszych utworach spodziewałem się raczej, że wszyscy poza pewnymi wyjątkami wyjdą z wyrazem zażenowania na twarzy, jak można teraz czegoś takiego słuchać. Doznałem tak miłego zaskoczenia, że napisałem post do którego przymierzałem się z dwa miesiące. Mam wrażenie, że tu wszyscy bawili się lepiej, niż na innej szkolnej zabawie, mimo, że tam na parkiecie było o wiele więcej osób. Atmosfera była w każdym razie niesamowita. 

Rozumiecie więc zapewne, że chciałem udostępnić tekst ten tego samego dnia. 

Na sam więc koniec mała propozycja ode mnie, jeśli chodzi o muzykę do tańcu. Nie będę oczywiście odkrywczy wstawiając tutaj ten utwór, ale nie wyobrażam sobie, jak mogłoby go tu nie być, szczególnie, że zainspirowała mnie tak radosna sytuacja. Proszę państwa - przed wami 't Smidje wykonane przez Lais, spopularyzowane również jako belgijka. Sam taniec jest równie świetny (trzeba zaznaczyć, że jest niesamowicie prosty), co sama piosenka, i muszę powiedzieć, że to chyba jedyne, co umiem tańczyć. Nawet "makarena" mi nie idzie. 


Kończąc już definitywnie, bo rozpisałem się tak, że zastanawiałem się nad pocięciem tego na dwie części, zachęcam gorąco do zaprzyjaźnienia się z tym rodzajem muzyki. Nie będę kwestionował czyjegoś gustu, jednak uważam, że Folk jest naprawdę godny uwagi, jako pozostałość po czymś, co przeminęło, a nadal jest żywe. 

Przepraszam też za to, jak sam blog się prezentuje i za to, że nie wszystko jest jeszcze dopracowane. Tak to już jest z jednorazowymi natchnieniami - musisz napisać to jak najszybciej, by nie stracić pewnego "polotu" i chęci do pisania. Obiecać mogę tylko, że postaram się jak najszybciej to ogarnąć, by blog cieszył również oczy (do zobaczenia za kilka miesięcy, gdy ten godny pożałowania bloger zmieni kolor tła). 

Nie, nie ma rozdwojenia jaźni. 
To tylko moja skłonność do przesadnej autokrytyki. 
Niech ktoś da znać, czy to nie przeszkadza w odbiorze treści. 


1 komentarz:

  1. Chyba jesteś jednak za bardzo samokrytyczny. Po Twoim wpisie posłucham więcej słowiańskiego folku :)
    Ps. Mógłbyś umieścić tutaj swoje wpisy z wordpres... były naprawdę ciekawe ... co by inni mogli poczytać :)

    OdpowiedzUsuń